Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2010

Dlaczego?

No dobrze! Miałam się wstrzymać z politykowaniem, do momentu zakończenia drugiej tury wyborów na burmistrza Żagania. Ale ciągle słyszę tytułowe pytanie:  Jak to jest, że kandydat na radnego, mimo, że uzyskał dużo głosów, cieszy się szacunkiem i zaufaniem wyborców nie został radnym?   Otóż, przyczyn jest kilka. 1. Nasza popaprana ordynacja wyborcza. 2. Metoda liczenia głosów. 3. Popularność nazwisk umieszczonych na liście. 4. Liczba osób umieszczonych na liście.      Jak wiecie, naszą ordynację wyborczą zatwierdziły i przegłosowały funkcjonujące w parlamencie największe ugrupowania (partie polityczne). Nic więc dziwnego, że wybrały do przeliczania wyników wyborów Metodę D`Hondta.    Myli się ten, kto uważa, że wystarczy zdobyć dużo głosów, by zostać wybranym do którejś  z rad, czy też innego ciała ustawodawczego.Otóż, jak się okazuje, przełożenie to wcale nie jest takie proste. Od zdecydowanie chorej zasady większościowej istnieje bowiem wiele, jeszcze bardziej chorych, wyjątków. Jednym

Stanisław Dyliński

Mój alfabet żagański otwiera: DYLIŃSKI STANISŁAW Nie ma w mieście rodziny, u której w albumie nie figurują zdjęcia dzieci wykonane przez dziadka Dylińskiego. Stanisław Dyliński urodził się w 1887 roku w Sosnowcu. Był uczestnikiem I wojny światowej. II wojnę światową spędził w Sosnowcu.Latem 1945 roku wraz z rodziną osiedlił się w Żaganiu. Przywiózł ze sobą aparaty i wyposażenie laboratorium fotograficznego. Był jednym z pierwszych polskich mieszkańców miasta, którym administrowali Rosjanie, a na pewno pierwszym polskim fotografem. Robił fotografie do dokumentów napływającym do miasta ludziom i fotografował uroczystości rodzinne. Robił grupowe zdjęcia (na specjalnie na tę okazję przygotowanym tle) dzieciom przystępującym do I komunii św. Sfotografował dzieci we wszystkich wsiach i miasteczkach na obszarze dzisiejszego powiatu żagańskiego.      Zamieszkał na Placu Słowiańskim i tu pozostał do śmierci. Był fotografem z krwi i kości. Lubił ludzi. Kochał dzieci i fotografował je zapamiętale

Początek...

Każdy nosi w sercu obrazy zdarzeń i ludzi, których spotkał idąc przez życie. Na mojej ścieżce spotkałam ich setki, a może tysiące. Jednych mijałam niemal niezauważonych. Przy innych zatrzymywałam się na małą chwileczkę. Jeszcze inni towarzyszyli mi w drodze bardzo długo. Piękni ludzie, którzy napełniali moje dzieciństwo i młodość głęboką treścią. To oni, moja nieoceniona Mama, moi przyjaciele, nauczyciele i wychowawcy, wyznaczyli azymut mojej wędrówki przez życie. Zachowam ich we wdzięcznej pamięci na zawsze. Spotykałam też ludzi, których chcę jak najszybciej zapomnieć. Podłych, zakłamanych, nieuczciwych, fałszywych, złych.Ich nie chcę pamiętać. Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.-  Mając na względzie tę piękną maksymę, zapragnęłam napisać kilka słów o ludziach, których zapamiętałam. We wspomnieniach znajdą miejsce tylko żaganianie. Obywatele mojego miasta, których znaliśmy wszyscy, bo wyróżniali się w tłumie. Jednych znaliśmy i szanowaliśmy za ich dokonania, mądrość, facho