Zostałamwywołana do tablicy przez słynną i moją ulubioną blogerkę Dewaluację . Zadanie polega na opisaniu jakiegoś zdarzenia z mojejprzeszłości. Takie samo wezwanie otrzymały Jazzowa i Babcia . Przeczytałam podobne historyjki na jejblogu i podjęłam rękawicę, jako, że lubię rywalizację i nie boję się nowychwyzwań. No, to piszę. TRYPTYK WSPOMNIEŃ 1.Dzieciństwo Było to w czasach, w których dom moich rodzicówpachniał chlebem, zalewajką i co sobota – pastą do podłogi. Moirodzice mieli w zwyczaju późną jesienią robić „grube” zakupy. Pieniądzeprzeznaczane były na uzupełnienie, lub wymianę zużytych sprzętów. Kupowanotakże węgiel na zimę i nie zapominano o sprawunkach dla dzieci. Zabierano nasdo sklepu, kupowano nam buty, okrycia na zimę i jakieś zbytkowne prezenty, poczym jako już niepotrzebne przy pozostałych zakupach, odsyłano nas do domu izajmowano się pozostałymi zakupami. Tym razem nasi rodzice kupili nam wymarzone łyżwy.Takie, w których piłowało się rowki i przytwierdzało się