„Gość w dom, Bóg w dom”, mówi staropolskie przysłowie. W zwyczaju jest powszechnym, że kiedy masz gości starasz się ich poczęstować czymś, ugościć najlepiej jak potrafisz. Mamy też porzekadło: ” Zastaw się a postaw się”. O ile temu pierwszemu hołduję od zawsze, czyli przyjmuję swoich gości czym chata bogata, o tyle to drugie porzekadło nie ma u mnie zrozumienia. Nie jestem zwolenniczką życia ponad stan posiadania. Zgodnie z odwieczną tradycją naszych przodków już podczas pierwszej sesji Rady Miasta w pierwszej kadencji po zmianie ustroju na stołach obrad Rady Miasta pojawił się skromny poczęstunek. Ciasteczka. Zazwyczaj kruche, nie wymagające podawania osobnych talerzyków, czy sztućców. Do tego podawano kawę w termosach. Są tacy, którym lepiej się myśli po wypiciu tego energetyzującego napitku. Ciasteczkami i kawą częstowano nie tylko gospodarzy, czyli radnych. Ciasteczka stały też na stolikach, przy których zasiadali zaproszeni goście. Nie zapominano też o stoliku „czwartej władz