Żyjemy w galopujących czasach natłoku informacji. Wiemy o sprawach, które zdarzyły się pięć minut temu na antypodach. Nawet o tym, że w Australii piesek wpadł do studni i przez pięć godzin zastępy ratowników kopały tunel, żeby się do psiaka dostać i uwolnić go z pułapki. Część ludzi nie nadąża, chociaż też stara się galopować. Zamiast listu – SMS. Zamiast kartki bożonarodzeniowej – mail. Zamiast spokojnie – spoko. Zamiast w porządku – w porzo. Zerwanie znajomości z dziewczyną poprzez SMSa staje się normą (!?). Edukacja też nam spsiała. Szkoła nie wymaga od ucznia przeczytania całej lektury od deski do deski. Wystarczy, że delikwent przeczyta od 67 do 116 strony fragment i zapamięta słowa – klucze. Nikt nie wymaga napisania wypracowania, rozprawki, czy analizy tekstu. Wystarczy, że uczeń potrafi rozwiązać test. O czym była książka nigdy się nie dowie. Nikt już nie wymaga od ucznia myślenia, tylko cwaniactwa: Zapoznaj się z b