Już na dwa tygodnie przed świętami można było obserwować zakupowy amok, w który wpadają wszyscy. Prezenty dla najbliższych, ozdoby choinkowe i same choinki na początek. Później zakupy żywności. W każdym sklepie ogromne kolejki. „Czego to ja jeszcze potrzebuję ? Żeby tylko niczego nie zapomnieć” – takie myśli towarzyszyły nam wszystkim. Nic to, że Kościół już dawno zniósł obowiązek poszczenia w wigilię, w każdym domu wigilia będzie miała charakter tradycyjny. Będą ryby pieczone i smażone, będzie karp w galarecie, będą śledzie na trzy sposoby, kompot z suszonych owoców. U niektórych będzie barszcz z uszkami, kutia u innych zupa grzybowa z kaszą, czy kapusta z grochem. Wszak przyjechaliśmy tu, na zachód Polski z różnych stron i przywieźliśmy swoje tradycyjne dania ze stron rodzinnych. Nie ważne, co u kogo będzie na stole. Będzie tradycyjnie i odświętnie. Najważniejsze jest jednak to, że spotykamy się przy wigilijnym stole całymi rodzinami. Nie da się ukryć, że święta mocno się nam skomerc