Dostałam to pytanie w poczcie od Grzegorza Kubalewskiego (nasz emerytowany organista), jest na tyle zabawne, że choć nie znam autora, postanowiłam się nim z Wami podzielić. Miłego dnia! Jak się wam udało? Dorastaliście w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych lub siedemdziesiątych? Jak, do cholery, udało się wam przeżyć?! Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, ani zagłówków, no i żadnych airbagów! Na tylnym siedzeniu było wesoło, a nie niebezpiecznie. Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi lub innym śmiertelnie groźnym gównem. Niebezpieczne były puszki, drzwi samochodów. Butelki od lekarstw i środków czyszczących nie były zabezpieczone. Można było jeździć na rowerze bez kasku. A ci, którzy mieszkali w pobliżu szosy na wzgórzu, ustanawiali na rowerach rekordy prędkości, stwierdzając w połowie drogi, że rower z hamulcem był dla starych chyba za drogi. Ale po nabraniu pewnej wprawy i kilku wypadkach... Panowaliśmy i nad tym (przeważnie)! Sz