Mój Jarmark św. Michała Piątek Nie sposób wszystkiego zobaczyć,wszystkiego dotknąć, posmakować, z tego, co dzieje się w czasie Jarmarku.Trudno, trzeba wybierać. W piątek ruszyłam między kramy. Jak każdego roku zrobiłamzapas przypraw wszelakich. Wystarczą do kolejnego Jarmarku. Zwiedziłam niemalwszystkie kramy. Litwini wysoko sobie cenią tradycję. A jeszcze wyżej wyceniliwilnieńskie przysmaki. Nie skusiłam się na chlebek wileński za jedyne 23 złote.Nie kupiłam niebotycznie drogich serów, ani kiełbasy wołowej. Skusiłam się naszynkę wolno dojrzewającą. Tę znam i zapłaciłam sporo, żeby powspominać kresowesmaki. Nie nabyłam kwasu chlebowego po 25 zł. za półlitrową butelkę. Bo to jużrozbój w biały dzień. Na Litwie, lub na Białorusi można się go napić na ulicy.Serwują go wprost z beczkowozu, za grosze. Za to kupiłam firankę u sympatycznejUkrainki, mówiącej po polsku ze wzruszającym zaśpiewem kresowym. Wieczoremposzłam na koncert KSU. Nie powiem, świetnie grali. http://www.youtube.com/w