Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2011

Politycze zakupy

Politycy oderwani od rzeczywistości   Gdy zakładałam bloga (29.11.2010r), zadeklarowałam,że nie będę pisać o Jarosławie Kaczyńskim. Milczałam na jego temat całe cztery miesiące, ale po sławetnych zakupach w osiedlowym sklepie nie mogę zdzierżyć i muszę to skomentować. Jarosław Kaczyński w asyście kamer, w błysku fleszy, wspomagany przez partyjnych kolegów wybrał się do osiedlowego sklepiku na zakupy. Mały sklepik ledwo pomieścił świtę Najważniejszego Klienta. Szło to wszystko jakoś nieporadnie, prezes wyglądał na zagubionego, (pierwszy raz w sklepie?) aż w końcu zakupów dokonano. A cóż to Najważniejszy Klient osiedlowego sklepu raczył nabyć?         Do koszyka trafiły: mąka 1kg, chleb, cukier 1kg, jabłka 1kg, ziemniaki, jajka luzem (?!) i kurczak. Zastanawiałam się,co można z nabytych produktów zrobić? Na śniadanie chleb z jajkiem? Chyba nie. Nie ma czym posmarować kanapki. Z jajecznicą też nie, bo w koszyku brak tłuszczu do jej usmażenia, omlet odpada. Może to będzie kogel – mogel? Ki

Nasze "drogie" szkoły

Nasze „drogie” szkoły   W pierwszych dwóch wpisach z cyklu  ”Nasze „drogie...” rozprawiłam się z dwoma z czterech, zaordynowanych nam przez rządy AWS reformami państwa. Po kosmetycznych poprawkach obowiązują do dziś. Było ich cztery. Przypomnę: Akcja Wyborcza Solidarność ( lata temu była taka prawicowa formacja polityczna. Jej członkowie są obecni w okolicach władzy, rozsiani po różnych partiach i do dziś mają realny wpływ na nasze życie!) szła do wyborów z zamiarem zreformowania czterech najważniejszych dla obywateli sektorów, jakimi są szkolnictwo, ubezpieczenia społeczne, administracja i służba zdrowia. I kiedy wybory okazały się dla nich zwycięskie rząd, na którego czele stanął Jerzy Buzek, rozpoczął wprowadzanie obiecanych reform. Skutki zapędów reformatorskich tego rządu odczuwamy do dziś. Kolejne rządy udają, że chcą te reformy zreformować, lub usiłują to robić, ale z mizernym skutkiem.          Wszak nie jest łatwo zmienić istniejący stan rzeczy bez narażania się na gniew usta

Nasze drogie zdrowie

Nasze „drogie” zdrowie Zgodnie z artykułem 68 polskiej Konstytucji każdy z nas ma prawo do ochrony zdrowia. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. To, dlaczego płacąc bardzo wysokie podatki mam nieodparte wrażenie, że jeśli społeczeństwo w zbiórkach nie będzie wspierać służby zdrowia, to nasze szpitale, co najwyżej będzie stać na leczenie dobrym słowem. Gdzie są pieniądze z naszych podatków? Mam również nieodparte przekonanie, że po mimo przeprowadzanych nieustannie „reform” służby zdrowia, z punktu widzenia pacjenta nie zmieniło się nic. W czasach tzw.: realnego socjalizmu, czyli inaczej PRLu fizycznie staliśmy od bladego świtu w kilkugodzinnej kolejce, żeby zarejestrować się do lekarza. Teraz, jak wiecie, bo przecież zdarza się nam złapać grypę, co prawda nie musimy tak fizycznie stać w kolejce do lekarza. Ale to dla nas pacjentów niewielka zmiana. Teraz możemy s

Nasze "drogie" państwo

Nasze „drogie” państwo   Nie jestem ekonomistą, nie ogarniam makroekonomii. Zagadnienia z jej zakresu muszę przyjmować „na wiarę”, czyli zawierzyć autorytetom i ekspertom. Ba! Nie wiem jednak, komu wierzyć? Leszkowi Balcerowiczowi, czy ministrowi Rostowskiemu? Pierwszy okazuje się być zagorzałym krytykiem gospodarki i działań rządu w tym zakresie. Drugi wręcz przeciwnie. Rzeczywistość ekonomiczną i gospodarczą w imieniu rządu kreuje. Nie potrafię wziąć strony żadnego z tych panów, obracanie miliardami zgromadzonymi w OFE przekracza moje możliwości poznania. Śledzę uważnie to, co dzieje się w Japonii. Trzęsienie ziemi i tsunami, powracające wstrząsy wtórne poczyniły ogromne straty w ludziach, dokonały niewyobrażalnych zniszczeń. Wiele domów, fabryk, przedsiębiorstw, dróg, sieci wodociągowych, energetycznych żywioł obrócił w perzynę. I jeszcze wybuch w elektrowni atomowej dokończył dzieła zniszczenia. Nieszczęścia zdają się nie mieć końca! Premier Japonii z iście stoickim spokojem oświad

Siostra Alojza

Siostra Alojza   Była w Żaganiu postacią ważną, rozpoznawalną, lubianą i szanowaną. Pracowała w szpitalu jako instrumentariuszka chirurgiczna na sali operacyjnej. Przybyła do naszego miasta 11. grudnia 1946 roku. Kiedy przyjechała do Żagania w szpitalu św. Doroty, obok niemieckich lekarzy, pracowały jeszcze siostry zakonne Boromeuszki. Pierwsze cztery polskie siostry Miłosierdzia pojawiły się w Żaganiu 1 sierpnia tegoż roku: s. Anna Grzybowska (Siostra Przełożona), s. Tekla Zamiara, s. Jadwiga Długosz i s. Katarzyna Jackiewicz. Żadna z wymienionych już nie żyje. Przejęły szpital 4 sierpnia 1946 roku. Poznałam siostrę Alojzę jako mała dziewczynka, kiedy to moja siostra mocno skaleczyła nogę i rana wymagała interwencji chirurga. Opatrzyła ją właśnie siostra Alojza zakładając kilka szwów. Siostra Alojza nie tylko zszywała rany i dokonywała drobnych zabiegów chirurgicznych. Od pierwszych dni po przybyciu do miasta była, jak jej cała żagańska wspólnota, organizatorką pracy szpitala. Dbała

Dzień Kobiet

Dzień Kobiet, czyli historię piszą zwycięzcy   Po 1989 roku ubiegłego wieku (ależ to dziwnie brzmi!), od czasu transformacji ustrojowej, właściwie trwa to do dziś, reformatorzy zaczęli pisać na nowo historię. Tam, gdzie były przekłamania, niedomówienia lub wręcz oszustwa, historię, zwłaszcza naszego kraju trzeba odkłamać i uzupełnić. To oczywista oczywistość, jak mawia klasyk. Ale już starożytni mawiali, słusznie zresztą, że historię piszą zwycięzcy.          Zatem po 1989 roku zaczęto obśmiewać na tysiąc sposobów Międzynarodowy Dzień Kobiet. Przedziwne to było święto. W tym dniu widywało się wielu, bardzo wielu podchmielonych...mężczyzn! Ze złamanym wpół goździkiem późnym popołudniem lub wieczorem wracali mężowie, ojcowie rodzin w domowe pielesze.          Wracali chwiejnym krokiem, i co nieco bełkotliwie składali żonie i córkom „serdeczne”życzenia. Na nieśmiałe, choć dociekliwe pytanie: Gdzieś był opoju?! Odpowiadali, mimo oznak zmąconego umysłu, z niezmąconym spokojem : No, przecie

Kupiłam Lokalną

Kupiłam Lokalną Pokręciłam się po mieście (wiadomo - zakupy, kurka, coraz drożej!) i na Keplera kupiłam   Lokalną . A że znam tworzenie gazety od kuchni i od podszewki, przejrzałam ją okiem fachowym, że się pochwalę, a co! Najpierw stopka -mało ludzi, ogrom pracy! Potem pooglądałam strony. Ładnie złamana, przejrzysta, ułożona tematycznie. Brawo. Dobry papier, kolorystyka, zdjęcia. Fajna rozkładówka. Krzyżówka, horoskop, ciekawostki, humor. Ciekawe tematy. Człowiek powinien wiedzieć, co dzieje się w jego małej ojczyźnie. Liczę na to, że Lokalna zaspokoi naszą ciekawość w tym względzie. Czytałam uważnie i nie znalazłam śladu stronniczości wskazującego na poglądy polityczne Redakcji. Relacjonowanie faktów, zdarzeń, czysta informacja, bez napastliwości i mentorstwa. Podoba mi się. Nikt nie sflekował burmistrza Kowala, a gazeta sprzedaje się – i dobrze! Czekam na kolejny numer z niecierpliwością, życzę stałego, ugruntowanego miejsca na prasowym rynku, i wiernych czytelników. Powodzenia!

Nie udało się!

Nie udało się! Czekałam do piątku, żeby kupić Gazetę Lokalną - nowość na naszym rynku prasowym. Nie udało się. Lokalna mignęła w niektórych kioskach jak meteoryt, i... zniknęła jak sen złoty! Nie wiem, czemu to przypisać! Albo kiepskiej, nie przemyślanej dystrybucji, albo malutkiemu nakładowi, albo, w co chcę wierzyć - była tak świetna, że sprzedała się na pniu! Spróbuję zdobyć jakiś egzemplarz i poczytać. Na razie nici z tego!

Jak znienacka zostałam Żydówką

Jak znienacka zostałam Żydówką   Wyczytałam gdzieś, że PO i PiS walczą ze sobą na komentarze pod postami ukazującymi się na różnych stronach Internetu. Młodzieżówki partyjne otrzymują instrukcje, co mają pisać, żeby bronić słusznej linii rządzącej partii. Jeśli tylko rząd PO ogłosi jakiś „sukces” w rządzeniu, młodzieżówka PiSu natychmiast przystępuje do ataku, żeby komentarzami obwieszczony sukces zohydzić. Młodzieżówka PO natomiast pieje hymny pochwalne, żeby wykazać, jaki to naród jest dumny ze swojej władzy i jak akceptuje wszystkie poczynania rządzących.   Od dawna podejrzewałam, że wielu „etatowych” komentatorów  forumowych otrzymuje instrukcje:, co i jak pisać. Chociaż pod postem ukazuje się wiele nicków, to słowa, ba! Całe zdania i zwroty noszą znamiona tej samej sztancy! Są słowa – klucze. Ostatnio wśród komentujących na rzecz PiSu forumowiczów robi furorę słowo zaprzańcy . Pojawia się, w co drugim komentarzu, odmieniane przez wszystkie przypadki. To wskazuje, że użycie tego sł