No i stało się. Referendum odbyło się. Oba komitety osiągnęły zamierzony cel. Żaden komitet referendalny nie jest zadowolony. Gdy tylko zaczęto przebąkiwać o potrzebie ogłoszenia referendum (pisałam o tym w październiku 2012 r) dopuszczałam dwa możliwe scenariusze. Po pierwsze, że referendum nie wypali z powodu niedostatecznej frekwencji. Po drugie, jeśli wypali, może nie pójść po myśli organizatorów. Wtedy mój kolega po piórze też bloger, napisał do mnie, że w ten sposób (to znaczy to, co napisałam) można zachęcić mieszkańców miasta do zlekceważenia tej formy demokratycznego wyrażania woli. Oczywiście, nie było moją intencją zniechęcania kogokolwiek do udziału w referendum. Po przemyśleniu i porównaniu podobnych zdarzeń w przeszłości zastanawiałam się nad konsekwencjami i wyszło mi, to co wyszło a o czym piszę wyżej. Troszkę mnie rozbawiła, a troszkę połechtała moją próżność, wiara pana Tomka w wielką moc sprawczą moje