Wracając do dziury w naszym Rynku. Bardzo mnie cieszy, że część radnych z Tomaszem Kwiarcińskim postanowili skorzystać z mojej rady i wytoczyć armaty przeciwko właścicielowi nieszczęsnej dla naszego miasta dziury w Rynku, onegdaj pieszczotliwie zwanej „Terenem budowy” a obecnie noszącej miano nie przynoszącego chwały jego posiadaczowi „Terenu prywatnego”. Swego czasu napisałam, że skoro nie ma w zawartej umowie między miastem a kupującym nic, co pozwoliło by odzyskać teren, który już dawno powinien zdobić, miast szpecić Rynek, powinno się zmusić właściciela albo do rozpoczęcia budowy, albo do zwrócenia terenu miastu. Propozycja, aby na koszt miasta zasypać dziurę i posiać na niej trawę jest nie do przyjęcia, to nie tak miało być. Wystarczy, że pokryliśmy koszt badań archeologicznych. Napisałam zatem na blogu notkę z propozycją, cytuję : „Zasypywanie powinno nastąpić na koszt wyłącznie właściciela dziury. Że, w planach zagospodarowania przestrzennego nie ma w tym miejscu skweru?! A, dzi