Po weekendowym szaleństwie pogodowym, wraz z pierwszym dniem wiosny wróciła piękna, słoneczna pogoda sprzyjająca spacerom po mieście. Nie spaceruję, bo zapalenie spojówek nie pozwala mi bezboleśnie patrzeć na nasłoneczniony świat.
Jednak zanim mnie dopadło popatrzyłam tu i ówdzie i nie wszystko mi się podobało. Mocno bolało, kiedy patrzyłam swego czasu na rozbiórkę Polaru i równanie go z ziemią, bolało, wcale nie przez zapalenie spojówek. Po tym zakładzie, w którym „w porywach” pracowało prawie 2 tysiące ludzi został posprzątany, ogrodzony, pusty plac i wspomnienia. Nad brzegiem Bobru ocalał stary, zabytkowy budynek fabryczny. Nie rozebrano go – jak się domyślam – ponieważ jest wpisany w rejestr zabytków. Właściciel wyburzył hale produkcyjne, magazyny i warsztaty, bo podatek od gruntu jest o niebo tańszy niż od zabudowań. A poza tym, łatwiej powinno być sprzedać plac niż zabudowania fabryczne.
Względy ekonomiczne, jakimi się kierował ostatni właściciel posesji doskonale rozumiem, choć żal. Teraz płaci podatek od gołego placu i jednego zabudowania.
Dowcip polega na tym, że prawdopodobnie już nie długo będzie musiał płacić podatek od zabudowań przemysłowych. Zabytkowy budynek niknie na naszych oczach. Na oczach policji, Straży Miejskiej i konserwatora zabytków.
Moje spostrzeżenia potwierdzają zdjęcia wykonane przez Jana Mazura. W budynku brakuje już żelaznych ram okiennych. Wewnątrz zaś złodzieje – złomiarze „pracują” wytrwale nie niepokojeni – jak mniemam – przez nikogo.
Nie martwi się tym właściciel. Budynku rozebrać nie mógł. Ale, kiedy złodzieje wytną ostatni filar, ostatni wspornik i ostatnią kantówkę, zabytek sam się zawali (może i złodzieja pogrzebie). Problem podatku i utrzymania zabytku niejako sam się rozwiąże.
Może jestem dla niego zbyt okrutna. Może nie jest w stanie dobrze zabezpieczyć budowli. Ale tyle było cegły z rozbiórki, że można było zamurować wszystkie otwory, którymi można się dostać do budynku. Rozwalać mury jest dużo trudniej. Proszę policji, proszę Straży Miejskiej zabytek ginie na naszych a zwłaszcza Waszych oczach ! Jakieś pomysły? Pani konserwator, pani taka skrupulatna. Pani kazała (jak prasa doniosła) wymieniać starszej kobiecie wymienione okna, bo nie pasowały do zabytkowej elewacji. Co pani robi w sprawie rozkradanego budynku po polarowskiego ? Szanowni radni, czy ktoś zechce zadać to pytanie paniom konserwatorkom (miejskiej i wojewódzkiej) w imieniu moim i zaniepokojonych, byłych rzecz jasna, Polarowców?
Jednak zanim mnie dopadło popatrzyłam tu i ówdzie i nie wszystko mi się podobało. Mocno bolało, kiedy patrzyłam swego czasu na rozbiórkę Polaru i równanie go z ziemią, bolało, wcale nie przez zapalenie spojówek. Po tym zakładzie, w którym „w porywach” pracowało prawie 2 tysiące ludzi został posprzątany, ogrodzony, pusty plac i wspomnienia. Nad brzegiem Bobru ocalał stary, zabytkowy budynek fabryczny. Nie rozebrano go – jak się domyślam – ponieważ jest wpisany w rejestr zabytków. Właściciel wyburzył hale produkcyjne, magazyny i warsztaty, bo podatek od gruntu jest o niebo tańszy niż od zabudowań. A poza tym, łatwiej powinno być sprzedać plac niż zabudowania fabryczne.
Względy ekonomiczne, jakimi się kierował ostatni właściciel posesji doskonale rozumiem, choć żal. Teraz płaci podatek od gołego placu i jednego zabudowania.
Dowcip polega na tym, że prawdopodobnie już nie długo będzie musiał płacić podatek od zabudowań przemysłowych. Zabytkowy budynek niknie na naszych oczach. Na oczach policji, Straży Miejskiej i konserwatora zabytków.
Moje spostrzeżenia potwierdzają zdjęcia wykonane przez Jana Mazura. W budynku brakuje już żelaznych ram okiennych. Wewnątrz zaś złodzieje – złomiarze „pracują” wytrwale nie niepokojeni – jak mniemam – przez nikogo.
Nie martwi się tym właściciel. Budynku rozebrać nie mógł. Ale, kiedy złodzieje wytną ostatni filar, ostatni wspornik i ostatnią kantówkę, zabytek sam się zawali (może i złodzieja pogrzebie). Problem podatku i utrzymania zabytku niejako sam się rozwiąże.
Może jestem dla niego zbyt okrutna. Może nie jest w stanie dobrze zabezpieczyć budowli. Ale tyle było cegły z rozbiórki, że można było zamurować wszystkie otwory, którymi można się dostać do budynku. Rozwalać mury jest dużo trudniej. Proszę policji, proszę Straży Miejskiej zabytek ginie na naszych a zwłaszcza Waszych oczach ! Jakieś pomysły? Pani konserwator, pani taka skrupulatna. Pani kazała (jak prasa doniosła) wymieniać starszej kobiecie wymienione okna, bo nie pasowały do zabytkowej elewacji. Co pani robi w sprawie rozkradanego budynku po polarowskiego ? Szanowni radni, czy ktoś zechce zadać to pytanie paniom konserwatorkom (miejskiej i wojewódzkiej) w imieniu moim i zaniepokojonych, byłych rzecz jasna, Polarowców?
Popieram, nikt się nie interesuje tym placem oprócz złomiarzy, którzy nawet w biały dzień wywożą pełne wózki nie bojąc się policji. A co do Pani konserwator to kiedy się kończy kadencja tej Pani bo to jest nieodpowiednia osoba na takim stanowisku, prościej zająć się bzdurnym oknem czy daszkiem niż naprawdę czymś ważnym np. na warszawskiej na samym początku jest kamieniczka z nową elewacją a niej ala daszki, przepraszam ale co to ma być .Jest wiele rzeczy do zrobienia konkretnych, przestańcie się zajmować głupotami.
OdpowiedzUsuń