Przejdź do głównej zawartości

Siostra Alojza

Siostra Alojza

 

Była w Żaganiu postacią ważną, rozpoznawalną, lubianą i szanowaną. Pracowała w szpitalu jako instrumentariuszka chirurgiczna na sali operacyjnej. Przybyła do naszego miasta 11. grudnia 1946 roku. Kiedy przyjechała do Żagania w szpitalu św. Doroty, obok niemieckich lekarzy, pracowały jeszcze siostry zakonne Boromeuszki. Pierwsze cztery polskie siostry Miłosierdzia pojawiły się w Żaganiu 1 sierpnia tegoż roku: s. Anna Grzybowska (Siostra Przełożona), s. Tekla Zamiara, s. Jadwiga Długosz i s. Katarzyna Jackiewicz. Żadna z wymienionych już nie żyje. Przejęły szpital 4 sierpnia 1946 roku.

Poznałam siostrę Alojzę jako mała dziewczynka, kiedy to moja siostra mocno skaleczyła nogę i rana wymagała interwencji chirurga. Opatrzyła ją właśnie siostra Alojza zakładając kilka szwów. Siostra Alojza nie tylko zszywała rany i dokonywała drobnych zabiegów chirurgicznych. Od pierwszych dni po przybyciu do miasta była, jak jej cała żagańska wspólnota, organizatorką pracy szpitala. Dbała o zdobycie umeblowania, sprzętów medycznych, wyżywienie dla lekarzy i pacjentów. Zorganizowała przyszpitalny ogród i gospodarstwo rolne, szpital był dzięki temu samowystarczalny. Była energiczna, zaradna, stanowcza, dziś powiedzielibyśmy o niej: kobieta przedsiębiorcza, biznes women.

         Opowiedziano mi anegdotkę oddającą charakter s. Alojzy: W dniu jej dyżuru do szpitala trafił człowiek, znany w mieście ze swej niechlubnej skłonności do pijaństwa i bijania dzieci i żony. Miał głęboko rozciętą głowę. Siostra Alojza założyła mu szwy... bez znieczulenia! Gdy pacjent począł użalać się, że boli, s. Alojza odparła: musi boleć, żebyś wiedział, jak twoją żonę i dzieci boli, gdy je bijesz i poniżasz! Odpowiedź siostry spotkała się z powszechną aprobatą obecnych przy tym zdarzeniu pacjentów.

W rozmowie z księdzem dziekanem, proboszczem naszej parafii, ustaliłam, że w tutejszych archiwach nie zachowały się żadne dokumenty, opisujące działalność Siostry. Ale Siostra Alojza przygarnęła do pracy w szpitalu sierotę Zofię Pakońską, która od tej chwili całe swe pracowite życie poświęciła szpitalowi, (a który to szpital niestety na koniec jej dni, pozostawił ją samą. Próbowałam walczyć o jej prawo do dokonania żywota w murach szpitala. Przegrałam. Ale to temat na osobne opowiadanie).

Ta młodziutka wówczas kobieta posługiwała siostrom, lekarzom i pacjentom. Od niej wiem, że s. Alojza pisała dzienniki. Nawet czytałam zachowane tu w Żaganiu dwie strony tego pamiętnika, pisane pięknym, kaligraficznym pismem. Swój dziennik- kronikę pobytu i pracy w żagańskim szpitalu, pisała późnymi wieczorami, lub nocą. Tam skrupulatnie opisywała wydarzenia związane ze szpitalem i rozwijającym się życiem Polaków w Żaganiu.

Pani Zosia (już nieżyjąca) była prostą kobietą, nie potrafiła określić czasu i chronologii zdarzeń, o których mi opowiadała. A mówiła piękne rzeczy o zmaganiu się Siostry Alojzy z twardą powojenną rzeczywistością. Kochała ją.

Jednak wielu ludzi w mieście nadal pamięta s. Alojzę.

Nazywała się Katarzyna Sołtys. Kiedy przybyła do Żagania okazało się, że jest tu już siostra o imieniu Katarzyna (Jackiewicz), zatem zgodnie ze zwyczajem wspólnoty, siostra Katarzyna Sołtys przybrała imię Alojza. I pod takim imieniem ją pamiętamy.

Urodziła się 30. kwietnia 1907 r. w Dobrej w powiecie Limanowskim w Małopolsce, jako córka Antoniego i Anny (z domu Nowak). Ochrzczono ją 2.maja 1907 roku. Nowicjat rozpoczęła 16. lipca 1927 r. Habit Sióstr Miłosierdzia przywdziała 28. kwietnia 1928 r., a śluby złożyła 18. listopada 1932 roku.

Dwuletnią Szkołę Pielęgniarską przy Szpitalu Powszechnym we Lwowie ukończyła w 1931 roku. Zachował się wśród dokumentów jej Dyplom Pielęgniarski z oceną bardzo dobrą, który otrzymała 27. czerwca 1931 roku.

Przed przybyciem do Żagania służyła w wielu placówkach: w Kulparkowie, we Lwowie (szpital „Pijary”), Stanisławowie, Samborze i w szpitalu św. Łazarza w Krakowie. Z tego szpitala przyjechała do naszego miasta, jak już wspomniałam w dniu 11. grudnia 1946 roku. Pracowała z oddaniem w żagańskim szpitalu, jednocześnie doglądając ogrodu i całego gospodarstwa do 20. lutego 1960 r.
 Po przeniesieniu służyła jeszcze w Nowym Sączu, Bobrku, Wojniczu, by na koniec powrócić tam, skąd rozpoczęła swoją pracowitą wędrówkę po szpitalach całej Polski – do Domu Centralnego w Krakowie.

We wszystkich szpitalach, po szpitalu św. Doroty w Żaganiu pracowała, jako instrumentariuszka na sali operacyjnej.

 Uchwałą Rady Państwa, 17 stycznia 1955 roku otrzymała Medal 10-lecia Polski Ludowej.

Zmarła 24. marca 1991r. w Krakowie w Domu Prowincjalnym (Centralnym), 29. marca została pochowana na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. 

Komentarze

  1. Pamiętam tę Siostrę! ostra kobita z niej była!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezesie,tego ci ludzie nie wybaczą!

Znakomita większość Polaków, rozumiejąc powagę zagrożenia karnie poddaje się rygorom związanym z koronawirusem. Chociaż boleją nad tym, że w świąteczny czas nie zasiądą gromadnie przy rodzinym stole. Nie pójdą na tradycyjny wielkanocny spacer do źródła Dohny. Nie zobaczą kwitnących w parku przylaszczek. I nie pójdą na cmentarze odwiedzić groby swoich rodziców, dzieci, bliskich. Mówią sobie: Trudno. Prawo jest prawem. Wspierają się wzajemnie słowami: Przeczekajmy, jeszcze będzie normalnie, jeszcze będzie pięknie. A ty co? Ty, panie Kaczyński w świetle kamer urządzasz sobie spektakl pogardy do swoich rodaków. Pokazujesz, że masz nas wszystkich głęboko.. gdzieś! Ty jesteś ponad prawem ! Ty ostentacyjnie, gardząc uczuciami Polaków, ich bólem, ich potrzebami zasapakajasz swoją potrzebę wizytowania pomnika smoleńskiego. Idziesz tam w otoczeniu wiernych pretorian, ochroniarzy i dziennikarzy, a niech widzą obywatele, że mi wolno! Ty, panie prezesie idziesz na cmentarz oddać cze

Fałszerze z PIS-u, czyli podpisy „na zaś”

Na wieczornym posiedzeniu sejmu, na którym „klepnięto” ustawę o korespondencyjnych wyborach, poseł Budka bezskutecznie dopytywał, jak to możliwe, że pod projektem tejże ustawy są podpisy posłów PiS których fizycznie nie ma w Sejmie ?? Mało tego ich nie ma w Warszawie, bo głosują zdalnie ze swoich domów?? Mimo to pod projektem znalazło się 38 podpisów posłów PiS, m.in. byłego ministra środowiska Henryka Kowalczyka, obecnego w sejmie, który jak mówi podpisał się osobiście. Pytany o to , w jaki sposób PiS zebrało pozostałe podpisy, powiedział, że "część in blanco”. Bez cienia zażenowania, bez obawy o to, że może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, poseł przyznaje, że PiS OSZUKUJE !!                                  Praktykę zbierania podpisów in blanco w PiS opisała w 2017 roku Wirtualna Polska. Posłowie PiS przyznali wówczas, że "są one potem wykorzystywane przy składaniu projektów ustaw". - Takie blankiety krążą na posiedzeniach klubu i wszyscy się

Nigdy nie powiem: Moher, który się sprzedał za 500+

Wielokrotnie powtarzam, że n ie mówię: Głupie mohery. Nie mówię: Sprzedali się za 500+ Nie mówię: Tylko głąby po podstawówce głosują na PiS. Na PiS zagłosowało wielu robotników, pracowników najemnych, rolników, mieszkańców malutkich miasteczek. Myślałam o tym, dlaczego tak właśnie zagłosowali?? Czy nie rozumieją, że PiS manipuluje? Łamie prawo, konstytucję i kręgosłupy? Czy nie wiedzą, że PiSowcy wypłacają sobie kolosalne nagrody? Zatrudniają „kolesi” w spółkach Skarbu Państwa? Czy nie wiedzą, że TVP kłamie? Czy nie wiedzą co to przyzwoitość, uczciwość, prawdomówność?? Ależ wiedzą! Doskonale odróżniają dobro od zła. Zatem czemu głosują i będą głosować na PiS ?? Trzeba wrócić do źródeł, żeby zrozumieć Wróćmy do czasu transformacji ustroju. Postsolidarnościowi bojownicy o wolną Polskę, wśród nich byli oczywiście dzisiejsi członkowie PiS, przejęli władzę i zachłysnęli się wolnością. Na kraj i obywateli patrzyli swoimi oczami inteligentów sponiewieranych przez system, Chc