Julia Pitera – Kurskim PO?
Tak znienacka wbrew samej siebie, miast korzystać z ostatnich podrygów lata, zasiadłam w niedzielny poranek przed telewizorem. Posłuchałam, co mają do powiedzenia politycy w sprawie Amber Gold. Gdyby w aferze Amber Gold chodziło tylko o oszukanych ludzi, którzy stracili, często oszczędności całego życia, nie traciłabym czasu przed telewizorem. Ale chcę wiedzieć, pewnie jak wielu moich rodaków, jak to się dzieje? Jakie mechanizmy zawiodły? Co sprawia, że takie szemrane interesy można w naszym kraju prowadzić pod nosem wszystkich tajnych i mniej tajnych służb, i nie siedzieć przez długie lata?
Jak to możliwe, że młodzian o szemranej proweniencji, z kilkoma wyrokami, bryluje w biznesie? Bryluje w polityce? Wszak był donatorem wielu imprez i działań lokalnych władz na Wybrzeżu.
W audycji Rymanowskiego „Kawa na ławę” Platformę Obywatelską zawsze reprezentuje mężczyzna, polityk pierwszego garnituru, z najwyższej półki. Dziś PO reprezentowała Julia Pitera. Pozostałe ugrupowania nie zmieniły swoich przedstawicieli.
-Dlaczego PO zmieniła zdanie i wysłała do tej dyskusji właśnie J. Piterę? –przebiegło mi przez głowę pytanie.
Odpowiedź przyszła sama, gdy tylko redaktor zagaił temat i zadał pierwsze pytanie. Julia Pitera została tam wysłana, bo … no, pal sześć solidarność jajników! – Bo dysponuje dziwnym słowotokiem. Potrafi gadać byle co, długo, głośno, wchodząc w słowo mówiącemu, przekrzykując go i wybijając z toku myślenia.
Julia Pitera potrafi, jak mało kto, łapać „za słówka”, uczepić się jednej, zupełnie nie istotnej kwestii i ciągnąć ją w nieskończoność, mówiąc jednocześnie, symultanicznie z innym dyskutantem, skutecznie go zagłuszając.
Właśnie dla tej umiejętności,podejrzewam, wysłano na rozmowę do Rymanowskiego Julię Piterę. Nie dał jej rady nawet Jacek Kurski!
Był czas, kiedy Jacka Kurskiego nazywano bulterierem PiSu. Zapracował na to miano absolutnie. Ostro i bez pardonu atakował przeciwników politycznych. Każdą dyskusję polityków swoimi wystąpieniami zamieniał w słowną jatkę. Gryzł, szarpał, skakał do gardła. Był gotów zacisnąć szczęki i zagryźć, byle tylko obronić stanowisko swojego ówczesnego pana.
Pozazdrościła PO takiego obrońcy swoich racji PiSowi. Żaden z dotychczasowych uczestników „Kawy na ławę” nie chciał wystąpić, jak sądzę, w roli obrońcy w przegranej sprawie. I wypuściła Platforma w roli psa obronnego do Rymanowskiego Julię Piterę. Tyle tylko, że posłankę trudno porównać do bulteriera. Jej „argumenty” miały się nijak do treści dyskusji. Nie wniosła nic mądrego, niczego nie wyjaśniła, ani nie uwiarygodniła. Jej udział w dyskusji skojarzył mi się z gryzącą po kostkach, ujadającą dyszkantem pinczerką.
No,cóż, jaka racja taki pies obronny.
Jak to nic nie odkryła!?!? A "afera" z wieśmakiem na dworcu, to pies?
OdpowiedzUsuńo by nie robili, co by nie mĂłwli, afera jest, zatacza coraz szersze krÄ™gi. Ciekawe, czy zamiotÄ…??
OdpowiedzUsuńciÄ™ty masz jÄ™zyk, ale spostrzeĹĽenia trafne
OdpowiedzUsuń