Smacznego jajka!
Przygotowania do Świąt Wielkanocnych idą pełną parą. Okna pomyte po zimowej szarudze, mieszkania wysprzątane na błysk. Teraz gospodynie biegają po sklepach i znoszą do domu, znoszą, znoszą... Przecież na świątecznym stole nie może zabraknąć tradycyjnych potraw. Żurku, białej kiełbasy, jajek w majonezie, mazurków, szynki, święconki.
Ech, kto ma więcej niż trzydzieści lat, ten pamięta wspaniałe smaki z polskich stołów przed unijnych, na których królowały smakowite, pachnące wyroby wędliniarskie! Wtedy obowiązywały polskie normy. Powstrzymywały one, co prawda, branżę spożywczą przed rozwojem, ale tym samym nie pozwalały na wprowadzenie do produkcji wędlin i mięs nowych, unijnych technologii.
Aż w końcu do Unii Europejskiej przystąpiliśmy i już można było stosować te wszystkie „wspaniałe” polepszacze, przyspieszacze, modyfikatory i dodatki. W efekcie producenci otrzymali tańszy produkt, wytwarzany szybciej i w większej ilości, ale o zupełnie innym smaku i nieco innych właściwościach.
Przytoczę tylko jeden przykład. Na stole wielkanocnym nie może zabraknąć naszej polskiej szynki. Prześledźmy, jak ona dzisiaj powstaje. W procesie peklowania nastrzykuje się mięso solanką, której skład może być rożny, w zależności od zakładu produkcyjnego i może stanowić tajemnicę produkcji. W skład jednej z takich solanek wchodzi: woda, Fosfosa L20MIX, sól warzona, Flanogen PR164P1.
W zależności od dodanej ilości można zwiększyć, jak to się fachowo nazywa nastrzyk, a zatem i przyrost mięsa o 30, 40, a nawet 80%. Otrzymujemy słoną wędlinę, dość tanią, z której już po kilku godzinach przechowywania w domowej lodówce zaczyna coś wypływać. Flanogen jest mieszanką izolatu sojowego i kolagenu. Używa się go do produkcji wyrobów fachowo znanych jako wędzonki wysokowydajne lub szynkopodobne i uzyskuje wydajność gotowego produktu powyżej 130% w stosunku do wsadu mięsno-tłuszczowego niepeklowanego.
Widzicie to, co ja? To jeszcze jest szynka?! Nasza ulubiona, wędzona, parzona, smaczna? Toż to cała tablica Mendelejewa! Chemia w stanie czystym mięsem mało skażona! Taa, producenci się z tego cieszą. Zrobić z kilograma mięsa, dwa kilogramy „szynki” i sprzedać to w cenie szynki – dla producenta czysty zysk.
Wszystkie dodatki stosowane wprodukcji wędlin nie są ponoć szkodliwe dla naszych organizmów i zostały dopuszczone do użytku przez nasze polskie i unijne prawo. Ale czy smakują?!
Weźmy pod lupę polędwiczkę wieprzową. To wąziutki (ok. 7cm) pasek przedniego mięska, długości ok. 20cm. A przy pomocy wyżej opisanej technologii „nastrzyku” zmienia się w monstrualnej grubości polędwicę sopocką.
Dodajmy do naszego świątecznego menu jajka „fermowe”, pędzone pod folią, a nawet, co gorsza, wytwarzane na taśmach produkcyjnych nowalijki, sałaty, rzodkiewki mamy komplet.
Miałam kiedyś świnkę morską. Małe, zmyślne zwierzątko mieszkało sobie w obszernym akwarium i wymagało karmienia suchym ziarnem. Lubiło przekąsić liść sałaty, czy kawałek świeżego ogórka. Wczesną wiosną kupiłam sporą główkę sałaty, jeden listek umyty trafił przed nosek świnki morskiej. Pozostałą część sałaty przyprawioną śmietaną i szczypiorkiem, dostała moja rodzinka na obiad. My sałatę zjedliśmy ze smakiem.
Świnka morska podeszła do liścia, powąchała go, po czym stojąc na tylnych łapkach, otrzepała się z obrzydzeniemi... liścia sałaty nie tknęła! Zwierzątko nie zatraciło atawistycznego instynktu służącego do rozpoznawania rzeczy przydatnych do zjedzenia i odrzucania tych, nie nadających się do spożycia. My, ludzie już dawno go nie posiadamy.
Mimo wszystko życzę wszystkim wesołych Świąt i smacznego jajka! Ale nie siedźcie za długo przy stole. Zapowiada się piękna pogoda, wybierzmy się na spacer. A, i nie zapomnijcie kupić sobie raphacholinu!
Cholera, a ja myślałam, że to woda wycieka z tych plasterków
OdpowiedzUsuńMoja droga właśnie dziś zapeklowałam swojską szyneczkę oprócz soli i magi nie ma nic ale po wędzeniu kochana zostaje mi z kg 0,80kg ale to w mięsie 100% mięsa** pycha**
OdpowiedzUsuńi jak tu teraz kupić szynkę? będą święta bez szynki, bo do chemii mam od dawna jakąś dziwną awersję..., nawet w szkole nigdy nie udało mi się zaliczyć jej na więcej niż 3. Widać już w dzieciństwie byłam jak ta świnka, wyczuwałam co be:) WESŁOŁYCH I POGODNYCH ŚWIĄT:)
OdpowiedzUsuńnajlepiej nie myśleć, jakie świństwa jemy, zwłaszcza, że coraz mniej dobrego, zdrowego jedzenia w sklepach.
OdpowiedzUsuń