Coś być musi…
Gdy dowiedziałam się, że umarł Przemysław Gintrowski, sięgnęłam na You Tube po jego piosenki. Napisał wiele wspaniałej muzyki. Oprawił muzycznie wiesze Herberta, pisał piosenki dla Jacka Kaczmarskiego i sam śpiewał. Zachrypnięty, mocny głos przywodzi na myśl rosyjskiego barda Włodzimierza Wysockiego.
Wszyscyznamy kultowe „Mury”, protest song czasów Solidarności. Ale ja zatrzymałam sięna dłużej przy piosence i muzyce P. Gintrowskiego do filmu „Zmiennicy”. http://www.youtube.com/watch?v=0SgNu2DMVpI
Tekst tytułowej piosenki ma przecież drugie dno. Dzisiejsza młodzież już nie odczyta pomiędzy wierszami drugiego dna, zawierającego aluzyjne odniesienia do PRLowskiej rzeczywistości z lat osiemdziesiątych.
Przeżyliśmy w Polsce wiele zakrętów politycznych. Rok 1956 w Poznaniu, potem Radom, potem wybuch tzw. pierwszej Solidarności,potem… sporo było tych zakrętów. Jedne były nieśmiałe, sygnalizowane, inne to ostre wiraże, zmieniające bieg historii naszego kraju. Po każdym zakręcie obiecywano nam: Poczekajcie, teraz będzie już tylko lepiej.
"Zaczekamy,
coś być musi, coś być musi,
do cholery, za zakrętem..
coś być musi, coś być musi,
do cholery, za zakrętem..
Czekaliśmy. Kiedy dziesięć milionów robotników uwierzyło KORowi, nastąpił początek reformacji ustroju, dziwiłam się robotnikom. Uczono mnie na historii, że: kapitalizm tak naprawdę jest dobry tylko dla kapitalistów. Ale obiecano spełnić 21 robotniczych postulatów. Obiecano Wolność. Dobrobyt. Mieszkania dla każdej rodziny, bony prywatyzacyjne (kto dziś o nich pamięta?) i godne wynagrodzenia za uczciwą pracę. Potem Balcerowicz zapewniał: Musimy się kilka lat pomęczyć, zacisnąć pasa, a za parę lat będzie dobrze. Też uwierzyliśmy. No, może tylko Lepper z czasem zaczął powtarzać jak mantrę: Balcerowicz musi odejść. My zakasaliśmy rękawy, pracowaliśmy i… czekaliśmy na lepsze jutro. Nikt z byłych styropianowych bohaterów nie zająknął się o „niewidzialnej ręce rynku”, nikt nie zganił bezpardonowego, młodego kapitalizmu z dziewiętnastowieczną mordą. Nikt nie krzywił się na twierdzenie, że: pierwszy milion trzeba ukraść. Czekaliśmy.
Gdy zlikwidowano PGRy, nikt nawet palcem nie kiwnął w ich obronie – państwowe nierentowne molochy – mówiono. I pojawili się pierwsi bezrobotni robotnicy, na razie rolni. Dziś prawicowe i liberalne ugrupowania, zwłaszcza PO zapomniały ze szczętem skąd przyszły. Jaki był początek. Od prawie dwudziestu lat rządzą krajem. Ale tego, czego oczekiwaliśmy, za kolejnym zakrętem nadal nie widać. Ba! „Świetlana przyszłość” ludzi pracy oddaliła się w nieokreślonym kierunku. Dziś chłopcy z KORu, dawni styropianowcy, liberałowie z PO mówią: Trzeba zacisnąć pasa. Jest kryzys. Zamrażamy progi podatkowe i płace obywateli.
Tyle tylko, że oszczędzanie i zaciskanie dotyczy wyłącznie szarych obywateli, tych jak zwykł mawiać niezwykły premier Donald Tusk: zwykłych ludzi. Rozpasane kominy płacowe, największe rozwarstwienie społeczne, bogacenie się ludzi władzy i ich kolegów, pięćset tysięczne premie za przeciekające pole ryżowe, zwane pieszczotliwie stadionem Narodowym, afery za aferami, bezkarność złodziei (patrz: Amber Gold), nepotyczne obsadzanie stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, to wszystko zdaje się być profitem walki z „komuną”. Uważają wręcz, że im się to należy, jak psu buda. Nawet nie udają, nie ukrywają. Im już od dawna jest lepiej. My czekamy.
Tyle tylko, że oszczędzanie i zaciskanie dotyczy wyłącznie szarych obywateli, tych jak zwykł mawiać niezwykły premier Donald Tusk: zwykłych ludzi. Rozpasane kominy płacowe, największe rozwarstwienie społeczne, bogacenie się ludzi władzy i ich kolegów, pięćset tysięczne premie za przeciekające pole ryżowe, zwane pieszczotliwie stadionem Narodowym, afery za aferami, bezkarność złodziei (patrz: Amber Gold), nepotyczne obsadzanie stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, to wszystko zdaje się być profitem walki z „komuną”. Uważają wręcz, że im się to należy, jak psu buda. Nawet nie udają, nie ukrywają. Im już od dawna jest lepiej. My czekamy.
Mamy wolność. Wolność słowa. Ale mamy też zniewolenie. Ekonomiczne. Ciężką harówę milionów rodaków za głodowe wynagrodzenie i kiepski dostęp do służby zdrowia. Mamy głodne dzieci i głodnych, nieleczonych emerytów. Mamy coraz więcej pracujących biedaków z tytułami magistrów i ponad milionową armię bezrobotnych.
I MAMY DOŚĆ tej poniewierki! Czas na zmiany. Oddajcie władzę tym, z lewicową wrażliwością. Aż chce się przypomnieć tym panom, słowami innej piosenki, że my coraz niecierpliwiej czekamy;
„Hej prorocy moi z gniewnych lat
Obrastacie w tłuszcz
Już was w swoje szpony porwał szmal
Zdrada płynie z ust…”
Obrastacie w tłuszcz
Już was w swoje szpony porwał szmal
Zdrada płynie z ust…”
Przepraszam czytających za zbitki słowne. Nie omeg ich poprawić. bo własnie dostałam wiadomość od Onetu, że mój blog jest ulepszany, poprawiany i stąd te kłopoty ze "zlewającym się " tekstem. Obiecują, że będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam czytajÄ…cych za zbitki sĹ‚owne. Nie mogÄ™ ich poprawić. bo wĹ‚asnie dostaĹ‚am wiadomość od Onetu, ĹĽe mĂłj blog jest ulepszany, poprawiany i stÄ…d te kĹ‚opoty ze "zlewajÄ…cym siÄ™ " tekstem. ObiecujÄ…, ĹĽe bÄ™dzie lepiej.
OdpowiedzUsuń