Kampania wyborcza do samorządów rozkręca się na dobre. Komitety wyborcze zgłoszone, kandydaci do rad miejskich i gminnych wieszają pierwsze banery i plakaty. Szykujemy się do wyborów.
Wyborcy powinni dokładnie słuchać słów kandydatów. Sprawdzać ich doświadczenie, wiedzę i uczciwość. Patrzeć na to, co potrafią, co już zrobili i czego można się po kandydatach spodziewać.
To, że „jest moim kumplem z podwórka i fajnie się z nim baluje”, to żaden argument wyborczy. To, że „znam go (ją), wiem, że jest uczciwy, zaradny, że angażuje się cały rok nie tylko kilka dni przed wyborami, w życie miasta, że stara się zmieniać je na lepsze” - to jest powód żeby na niego (na nią) zagłosować!
To, że pracuje , zarabia, chce służyć swoją wiedzą i doświadczeniem ludziom i że robi to na co dzień a nie w czasie kampanii wyborczej – to jest powód do oddania na nią (na niego) swojego głosu! WSZYSCY powinniśmy zmierzać do poprawienia naszego bytu, do tworzenia dogodnych warunków rozwoju, do zapewnienia młodym mieszkań i pracy.
WSZYSCY możemy to zrobić. I ci którzy kandydują z myślą o SŁUŻBIE miastu i jego mieszkańcom, i ci którzy pójdą głosować, bo mogą wybrać najlepszych.
Dlatego prasa nasza, miejscowa powinna nam w tym pomagać. Przedstawiać sylwetki godnych zaufania kandydatów. Zachęcać do pójścia do urn, bo przecież nic o nas bez nas. Powinna swoimi artykułami wspomagać wyborców, żeby mogli poznać kandydatów i wybrać najlepiej. Najlepiej dla siebie, dla miasta, dla wspólnej lepszej przyszłości.
A tymczasem w mediach zapanował język walki, język pogardy, język brukowy, tabloidowy !
Czytamy: „Walka o stołki rozpoczęta” „Skok na kasę!” „Świnie gnają do koryta”. „Wyścig po diety”. Nie twierdzę (nie ośmielę się), że wszyscy bez wyjątku kandydaci to ludzie - pasjonaci, społecznicy zaangażowani w życie miasta. Są pośród nich pewnie i kandydaci, którzy idą do wyborów „dla diety”, czy „dla stołka”. Na pewno są w mniejszości kandydujących.
A chciałoby się, żeby któraś z lokalnych gazet urządziła debatę. Zaprosiła nań kandydatów na burmistrzów i kandydatów na radnych. Żeby zaprosiła także wyborców. Żeby zadawano im pytania: Co chcesz zrobić dla swojego miasta? Jaki masz pomysł na takie, czy inne problemy? Podczas takiego spotkania wyborców z kandydatami wyborcy mieliby okazję to rozróżnić. Kto może, umie i wie jak, a kto chce być radnym, żeby być. Mamy w radzie osoby, które przez półtoraroczną kadencję nigdy nie zabrały głosu na sesji. Nic mądrego nie wniosły do poprawienia bytu miasta.
Na takim spotkaniu wyborcy – kandydaci można sobie wyrobić zdanie o kandydatach i ich intencjach.
Mam wielką nadzieję, że lokalne media nie powtórzą swych artykułów z poprzedniej kampanii. Marzy mi się, żeby przedstawiały wybory jako wspaniały akt demokracji. I uświadamiały niezdecydowanym wyborcom, że udział w tym akcie jest bardzo ważny, wszak wybierzemy naszą przyszłość na najbliższe cztery lata. Marzy mi się, że lokalne media włączą się w tworzenie naszego zaangażowanego społeczeństwa obywatelskiego i świadomego swej „władzy” wyborcy. Marzy mi się, że nie zwycięży język agresji, walki, szczucia, poniżania i pogardy, a wszystko to dla podniesienia sprzedaży i zarobku. Marzy mi się.....
Pobozne zyczenia kolezanko,ale, ale znajac zycie bez wzajemej pogardliwisci i indywidualnych wynioslosci "JA" nie jeden kandydat ma jedyny priorytet "dieta" stolek ,prywata. O , o tak gdzie jest polityka tam uczciwosc jest na drugim planie.Zycze Naszym mieszkancom Zagania madrego wyboru .
OdpowiedzUsuń