Przejdź do głównej zawartości

Na pół gwizdka

 

Postanowiłam nic nie gadać, ale moje postanowienie pooooszło! Jednak nie zdzierżyłam. Martwią mnie te nasze miejskie niedoróbki.


W pałac zainwestowaliśmy kilka milionów złotych. Nie, żebym miała to za złe. Pałac jest naszą własnością. Powinniśmy utrzymywać go w dobrej kondycji. Nie dopuścić, żeby się sypał. Pozyskaliśmy na tę inwestycję unijne pieniądze, dołożyliśmy ze swoich (tzw.: wkład własny) też niemałą kwotę. Ale w sumie opłaciło się. Mamy odrestaurowane jedno skrzydło tej budowli o większej kubaturze niż Wawel i chwała za to. Ale te niedoróbki...


Byłam ostatnio na występie kabaretu „Pod Wyrwigroszem”. Bawiłam się setnie. Bo kabaret świetny, skecze przezabawne, w tym samym dniu drużyna polska wygrała mecz z mistrzami świata w piłce nożnej, nic tylko popadać w euforię. I popadłam.


Ale było minęło i przyszedł czas refleksji. Z zażenowaniem patrzyłam na to, jak artyści uwijają się na pudle skleconym z płyt OBS obitym dla niepoznaki, lub kamuflażu czerwoną wykładziną. Jak próbują z niej nie spaść. Nie było żadnych dekoracji, tła, scenografii, bo po prostu nie ma sceny, nie ma jej na czym zamontować. Na szczęście jestem obdarzona sporą wyobraźnią, to wyobraziłam sobie dekoracje, rekwizyty i całą resztę.


Ale nie dość, że Sala Kryształowa nie grzeszy dobrą akustyką, nagłośnienie pozostawiało sporo do życzenia. Kto kiedykolwiek stał na tej sali w miejscu gdzie kiedyś była scena z mikrofonem w garści, ten wie o czym mówię. Ta sala ma fatalną akustykę, słowo wypowiedziane do mikrofonu wraca do mówiącego ze sporym opóźnieniem. Efekt jest taki, że już mówisz kolejną kwestię, a słyszysz słowa wypowiedziane wcześniej. To bardzo utrudnia występ, ciężko nadać mu odpowiednie tempo. Tak więc ta część pałacu jest cudnie odrestaurowana, ale zabrakło wykończenia. Nie mamy sceny, nie mamy garderoby, nie mamy nagłośnienia, mikrofony (dwa – z czterech tylko działały) wyły, sprzęgały się, basowały i zniekształcały głos.


Przejdźmy się po parku. Zrewitalizowany za ciężkie pieniądze. Wytyczono nowe (stare) ścieżki, nasadzono wiele roślin, wycięto samosiejki i drzewa łamiące oś widokową. Ścieżki już „płyną” wypłukiwane przez deszcze, nie ma przy nich ławeczek, nie ma oświetlenia, nie działają fontanny. Rośliny się przyjmą rozrosną, zakwitną i dobrze, ale niedoróbki trzeba uzupełnić.


No to pójdźmy dalej. Plac Słowiański. Przyglądam się z niesmakiem temu, co tam powstaje za prawie dwa miliony złotych i... nadziwić się nie mogę temu, co widzę. Panowie robotnicy wrzucają w piach kamienie łupane. Powstaje nierówna nawierzchnia. Szpary pomiędzy tymi łupanymi kostkami są wielkie, nierówności stanowią zagrożenie nie tylko dla przysłowiowych butów na szpilkach, ale również dla samochodów, estetyka żadna, trudno tam się dopatrzeć jakiejś urody. Hałas, jaki powstanie przy przejeździe auta już słyszę. Wstyd powiedzieć, ale maleńka Iłowa ma ładniej.


Dlaczego tak u nas jest? Dlaczego każda niemal inwestycja kończy się na pół gwizdka? Dlaczego miasto toleruje niedoróbki? Plac Słowiański powstaje już od wiosny, końca nie widać, ale już widać, że... nadawać się będzie do przeróbki.


Nowy prezes ŻTBS już w prasie odtrąbił sukces związany z rewitalizacją kamieniczek. Obwieścił jej cudne przyspieszenie, wykonanie i niedługie , planowe zakończenie. Opowiedział, jak to: „wymieniliśmy okna, pomalowaliśmy klatki schodowe, wymieniliśmy drzwi wejściowe”. Wymienił w prasie numery domów, w których dokonał dzieła, Tyle tylko, że to... nie do końca prawda.


Czekam na spotkanie z panem prezesem, chcę usłyszeć w jakiej kwocie zamyka się cała inwestycja. Gdzie te ogłoszone szumnie w prasie wymienione oka i drzwi są. Bo musi pan prezes wiedzieć, że on jest organizatorem robót, nadzorującym je w imieniu wspólnot mieszkaniowych. To za ciężkie pieniądze ich mieszkańców (i dotację unijną) rzecz cała się dzieje i mają oni święte prawo wymagać dobrze, solidnie wykonanej roboty i... oczekiwać naprawienia szkód poczynionych przez ekipy remontowe.


Na pół gwizdka inwestorów, czytaj: członków wspólnot mieszkaniowych, wykonanie robót nie zadowoli. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezesie,tego ci ludzie nie wybaczą!

Znakomita większość Polaków, rozumiejąc powagę zagrożenia karnie poddaje się rygorom związanym z koronawirusem. Chociaż boleją nad tym, że w świąteczny czas nie zasiądą gromadnie przy rodzinym stole. Nie pójdą na tradycyjny wielkanocny spacer do źródła Dohny. Nie zobaczą kwitnących w parku przylaszczek. I nie pójdą na cmentarze odwiedzić groby swoich rodziców, dzieci, bliskich. Mówią sobie: Trudno. Prawo jest prawem. Wspierają się wzajemnie słowami: Przeczekajmy, jeszcze będzie normalnie, jeszcze będzie pięknie. A ty co? Ty, panie Kaczyński w świetle kamer urządzasz sobie spektakl pogardy do swoich rodaków. Pokazujesz, że masz nas wszystkich głęboko.. gdzieś! Ty jesteś ponad prawem ! Ty ostentacyjnie, gardząc uczuciami Polaków, ich bólem, ich potrzebami zasapakajasz swoją potrzebę wizytowania pomnika smoleńskiego. Idziesz tam w otoczeniu wiernych pretorian, ochroniarzy i dziennikarzy, a niech widzą obywatele, że mi wolno! Ty, panie prezesie idziesz na cmentarz oddać cze

Fałszerze z PIS-u, czyli podpisy „na zaś”

Na wieczornym posiedzeniu sejmu, na którym „klepnięto” ustawę o korespondencyjnych wyborach, poseł Budka bezskutecznie dopytywał, jak to możliwe, że pod projektem tejże ustawy są podpisy posłów PiS których fizycznie nie ma w Sejmie ?? Mało tego ich nie ma w Warszawie, bo głosują zdalnie ze swoich domów?? Mimo to pod projektem znalazło się 38 podpisów posłów PiS, m.in. byłego ministra środowiska Henryka Kowalczyka, obecnego w sejmie, który jak mówi podpisał się osobiście. Pytany o to , w jaki sposób PiS zebrało pozostałe podpisy, powiedział, że "część in blanco”. Bez cienia zażenowania, bez obawy o to, że może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, poseł przyznaje, że PiS OSZUKUJE !!                                  Praktykę zbierania podpisów in blanco w PiS opisała w 2017 roku Wirtualna Polska. Posłowie PiS przyznali wówczas, że "są one potem wykorzystywane przy składaniu projektów ustaw". - Takie blankiety krążą na posiedzeniach klubu i wszyscy się

Nigdy nie powiem: Moher, który się sprzedał za 500+

Wielokrotnie powtarzam, że n ie mówię: Głupie mohery. Nie mówię: Sprzedali się za 500+ Nie mówię: Tylko głąby po podstawówce głosują na PiS. Na PiS zagłosowało wielu robotników, pracowników najemnych, rolników, mieszkańców malutkich miasteczek. Myślałam o tym, dlaczego tak właśnie zagłosowali?? Czy nie rozumieją, że PiS manipuluje? Łamie prawo, konstytucję i kręgosłupy? Czy nie wiedzą, że PiSowcy wypłacają sobie kolosalne nagrody? Zatrudniają „kolesi” w spółkach Skarbu Państwa? Czy nie wiedzą, że TVP kłamie? Czy nie wiedzą co to przyzwoitość, uczciwość, prawdomówność?? Ależ wiedzą! Doskonale odróżniają dobro od zła. Zatem czemu głosują i będą głosować na PiS ?? Trzeba wrócić do źródeł, żeby zrozumieć Wróćmy do czasu transformacji ustroju. Postsolidarnościowi bojownicy o wolną Polskę, wśród nich byli oczywiście dzisiejsi członkowie PiS, przejęli władzę i zachłysnęli się wolnością. Na kraj i obywateli patrzyli swoimi oczami inteligentów sponiewieranych przez system, Chc