Był czas, kiedy namiętnie czytałam Biblię i Koran. Szukałam cech wspólnych i różnic. Uważam, że warto wiedzieć o czym się rozmawia. Jestem gorącą orędowniczką tolerancji, pacyfizmu i pokojowych rozwiązań. Z uporem maniaka gotowa jestem twierdzić, że jak mawiali starożytni Chińczycy: trzeba znać język swojego wroga. Ale także próbować zrozumieć, szanować odmienne od moich poglądy. Pamiętać, że ludzkość składa się z wierzących i niewierzących, homo i heteroseksualnych, kobiet i mężczyzn, białych i kolorowych, głupich i mądrych, dobrych i złych. Najważniejsze, żeby wiedzieć po której stronie stanąć. I staram się tego trzymać.
Rozumiem też myśl przewodnią leżącą u podstaw dążenia do multikulturowości w Europie. Jednak w świetle ostatnich wydarzeń związanych z napływem na nasz kontynent „uchodźców” i ich poczynań w Niemczech, Austrii, Włoszech mam prawo mieć obawy, czy oni zechcą zrozumieć i co ważniejsze – uszanować nasze wartości, naszą kulturę zwyczaje i obyczaje.
Nie tak dawno przecież oglądaliśmy bezprecedensowe akty wandalizmu.
W Internecie ukazało się nagranie, na którym członkowie Państwa Islamskiego niszczą bezcenne zabytki zgromadzone w irackim mieście Mosul. Wśród zniszczonych dzieł znalazły się m. in. pomniki pochodzące z IX wieku p.n.e.
Większość zniszczonych zabytków to dzieła asyryjskie, których powstanie datowane jest VII i IX w. p.n.e. Imperium asyryjskie zajmowało tereny dzisiejszego Iraku, Izraela, Egiptu, Turcji oraz Syrii. Na twarzach niszczących widać było radość i satysfakcję z dokonanego dzieła zniszczenia.
Wczoraj zaś śledziłam wizytę prezydenta Iranu we Włoszech.
Specjalne środki ostrożności, a raczej - jak zauważają włoskie media - przyzwoitości, zastosowano w poniedziałek w Rzymie. Na Kapitolu irański przywódca został podjęty kolacją przez premieraWłoch Matteo Renziego. Wydano ją w lokalu na tarasie ostatniego piętra muzeów, z którego rozciąga się widok na starożytne zabytki.
"Wyraz szacunku dla irańskiej wrażliwości"
Na korytarzach pałacu, który zwiedził Rowhani oprowadzany przez szefa włoskiego rządu, ustawiono wysokie białe zastawki - parawany całkowicie zasłaniające prezentowane tam antyczne figury nagich kobiet i mężczyzn.Podkreśla się, że był to wyraz szacunku dla irańskiej kultury i wrażliwości. Z tego samego powodu w czasie uroczystej kolacji z premierem, jak i obiadu z prezydentem Sergio Mattarellą, nie podanowina.
Szacunek do „Irańskiej wrażliwości” ?!? Powiedziałabym raczej: chęć robienia interesów z Iranem. Oburzają mnie „dobre rady” niektórych niemieckich polityków, sugerujące Niemkom, żeby odziewały się skromnie i nie... prowokowały wygłodzonych seksualnie uchodźców. Oburza mnie łagodność, wcale nie łagodnej na co dzień francuskiej policji w stosunku do przybyszów z obcej nam kulturowo części świata. Oburza mnie włoska „wrażliwość|'
Zastanawiam się nad nawoływaniem części polityków do ustępstwa wobec ich agresji. Skoro mają nas za „niewiernych” a kobiety za obiekty do pogardy poniżania i wykorzystywania seksualnego, dlaczego mamy im na to pozawalać?
Gdy zapraszam do swego domu gości oczekuję, że uszanują mir mojego domu. Nie zdemolują mi kuchni z wieprzowiną, nie zerwą ze ściany „Trzech Gracji” i nie każą mi zakładać burki. Takich „gości” nie zapraszam! A jeśli już, to na moich zasadach.
Co o tym sądzicie?
Komentarze
Prześlij komentarz