Nie raz zastanawiałam się, jak i gdzie zapadają najważniejsze dla państwa decyzje? Czy rzeczywiście na Nowogrodzkiej? W nocy? Pisane na kolanie? Czy dlatego są często bublami prawnymi, chaotycznie niezborne, niezgodne z dyrektywami unijnymi? Teraz na przykładzie zamieszania dotyczącego marszu nacjonalistów w Warszawie, miałam okazję ten proces myślowo- twórczy prześledzić godzina po godzinie.
Na przygotowanie uroczystości stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości miał Prezydent 250 mln i dwa lata. Nie wiadomo na co te pieniądze przeznaczono. Nawet słynny rejs Kusznierewicza nie doszedł do skutku. Nie ogłoszono, poza spotkaniem oficjeli na Zamku i odsłonięciem pomnika, niczego co można by nazwać uroczystościami państwowymi.
Wyglądało na to, że jedynym akcentem będzie marsz narodowców, na który ci zaprosili partie neofaszystowskie z całej Europy. Prezydent w swoim i rządu imieniu zapraszał serdecznie na marsz narodowców. Ten jednak budził sporo kontrowersji i emocji. Po naradzie na Nowogrodzkiej, i rząd i prezydent, pod naciskiem opinii publicznej z kraju i zagranicy (ani jedna głowa państwa nie chciała przyjechać i wziąć udziału w obchodach w jednym szeregu z narodowcami, ksenofobami i pod rasistowskimi hasłami) prezydent zmienił zdanie: Pojadę świętować do Gorzowa- oświadczył. Rząd wycofał się cichaczem.
Kiedy w szeregach niezadowolonych policjantów zapanowała - jak sami to określają - "psia grypa" i policjanci masowo poszli na L4, Hanna Gronkiewicz - Walc pytała, kto będzie ochraniał ten niebezpieczny marsz? Nie otrzymawszy odpowiedzi, obwieściła urbi et orbi, że cofa zgodę na organizowanie marszu w Warszawie z uwagi na niemożność zapewnienia bezpieczeństwa.
I zaczęło się!
I zaczęło się!
Minister Gliński zakrzyknął, że marsz jest niebezpieczny, bo "za ludźmi w kominiarkach (czyt.: neofaszystami) stała ekipa HGW" (sic!)
Rydzyk zawrzasnął: To nóż w plecy! (o odwołaniu zgody na marsz).
Poseł Protasiewicz pytał w sejmie: Kto zabezpieczy marsz i manifestujących w nim nacjonalistów i rasistów? (Jeszcze nie wiedział o decyzji HGW).
Na to poseł Tarczyński: Ten idiota obraził przed chwilą Polaków!
Na to poseł Kaczyński zawezwał przed swoje oblicze kiwnięciem palcem posła Tarczyńskiego, zbeształ go publicznie i skinieniem dłoni odesłał do ławki z zakazem pyskowania.
Rydzyk zawrzasnął: To nóż w plecy! (o odwołaniu zgody na marsz).
Poseł Protasiewicz pytał w sejmie: Kto zabezpieczy marsz i manifestujących w nim nacjonalistów i rasistów? (Jeszcze nie wiedział o decyzji HGW).
Na to poseł Tarczyński: Ten idiota obraził przed chwilą Polaków!
Na to poseł Kaczyński zawezwał przed swoje oblicze kiwnięciem palcem posła Tarczyńskiego, zbeształ go publicznie i skinieniem dłoni odesłał do ławki z zakazem pyskowania.
Zakipiało w ekipie rządowej. Prezydent spotkał się z premierem Morawieckim i uzgodnili: Sami sobie zrobimy marsz! Precz z marszem narodowców!
Wdzięczna za przejęcie obowiązku Hanna G-W oświadczyła z ulgą, że wobec powyższego, cała odpowiedzialność za bezpieczeństwo prezydenckiego teraz marszu spada na rząd i jego służby.
Na to rzecznik stołecznej policji: Nie ma ludzi! "Psia grypa" panuje, nie mamy kim ochraniać rządu, prezydenta i innych uczestników marszu, zwłaszcza że narodowcy zakrzyknęli butnie że i tak przyjdą maszerować.
Znowu narada na Nowogrodzkiej i nowa decyzja: MON przejmie obowiązki organizacyjne marszu!
Karuzela kręci się nadal, do wieczora jeszcze się może wszystko zmienić. Zorganizowanie marszu, ochranianie go, wszak pójdą w nim władze centralne z prezydentem na czele, to karkołomne i niebezpieczne zadanie. Jeśli coś pójdzie nie tak, a pójść może a nawet na pewno pójdzie nie tak (co obiecują narodowcy), KTO za to zamieszanie beknie??
Tymczasem, jak mogę wnioskować, MON wziął się ostro do roboty. Organizatorzy Żagańskiego Biegu Niepodległości informują: Jesteśmy na gorąco po odprawie ze służbami mundurowymi i... wszyscy żandarmi, którzy mieli nam pomóc w obstawieniu trasy wyjeżdżają do Warszawy.Takiego chaosu decyzyjnego na najwyższym szczeblu władzy nie dane mi było widzieć jeszcze nigdy. A do marszu już tylko dwie doby.
Wdzięczna za przejęcie obowiązku Hanna G-W oświadczyła z ulgą, że wobec powyższego, cała odpowiedzialność za bezpieczeństwo prezydenckiego teraz marszu spada na rząd i jego służby.
Na to rzecznik stołecznej policji: Nie ma ludzi! "Psia grypa" panuje, nie mamy kim ochraniać rządu, prezydenta i innych uczestników marszu, zwłaszcza że narodowcy zakrzyknęli butnie że i tak przyjdą maszerować.
Znowu narada na Nowogrodzkiej i nowa decyzja: MON przejmie obowiązki organizacyjne marszu!
Karuzela kręci się nadal, do wieczora jeszcze się może wszystko zmienić. Zorganizowanie marszu, ochranianie go, wszak pójdą w nim władze centralne z prezydentem na czele, to karkołomne i niebezpieczne zadanie. Jeśli coś pójdzie nie tak, a pójść może a nawet na pewno pójdzie nie tak (co obiecują narodowcy), KTO za to zamieszanie beknie??
Tymczasem, jak mogę wnioskować, MON wziął się ostro do roboty. Organizatorzy Żagańskiego Biegu Niepodległości informują: Jesteśmy na gorąco po odprawie ze służbami mundurowymi i... wszyscy żandarmi, którzy mieli nam pomóc w obstawieniu trasy wyjeżdżają do Warszawy.Takiego chaosu decyzyjnego na najwyższym szczeblu władzy nie dane mi było widzieć jeszcze nigdy. A do marszu już tylko dwie doby.
Komentarze
Prześlij komentarz